wtorek, 22 września 2009

Epilog i Posłowie pracy w urzędzie

Kończy się rozdział mojego życia pt. "Informatyk" w Urzędzie Gminy i Miasta.

Warto by było podsumować plusy, zbilansować minusy i w ogóle chwilę podumać nad tym co dobrego ta praca wniosła w moje życie.

Przede wszystkim jestem szczęśliwy za to, że mogłem tu pracować. Dużo się nauczyłem. Dużo zrozumiałem. Dużo odkryłem i dużo doświadczyłem.

Dlaczego więc kończy się ten rozdział? 

Ostatnio czytałem moją umowę i zakres obowiązków. Wszystkie zapisy i paragrafy wypełniałem uczciwie. Nie piszę, że nadgorliwie. Wypełniałem uczciwie. Zawsze dodając coś ekstra. Jakiś mały procencik więcej od standardowej staranności. Ba! Zrobiłem dla miasta nową stronę! Ot taki bonus. 

A dzięki nowej stronie mógłbym przeprowadzić badania nad tym w jaki sposób zmiana strony wpływa na liczbę odwiedzin i przy okazji napisać magistra. Poradziłbym sobie i bez nowej strony Rudnika, ale chociaż coś zrobiłbym pożytecznego na moim stanowisku.

Do powodów nie przedłużenia umowy można zaliczyć, że nie spełniałem wymagań. (Chociaż do naboru nowego informatyka wymagania obniżono - szukam mądrego, który mi to wyjaśni) Niestety, nie byłem także dyspozycyjny.. Chociaż w umowie nie było mowy o dyspozycyjności.. W wypłatach też jakoś nie widziałem docenienia pracy po godzinach.. 

Co dobrego wyciągnąłem z pracy w administracji?

Nauczyłem się.... Tego czego miałem się nauczyć. Teraz wiem więcej. :-) Nie wszyscy mówią to co myślą, niektórzy myślą nieco inaczej niż mówią, a jeszcze inni mówią czego nigdy nie pomyśleli, ale warto dzięki temu coś osiągnąć...

Jutro zaczynam nowe życie..

I nowy miesiąc cudów, ale o tym już niedługo...  

2 komentarze :

ABC inwestowania i finanse osobiste pisze...

Zajrzałem na twego bloga i widzę że poruszamy podobną tematykę i cieszę się że dużo młodych ludzi bierze swoje sprawy w swoje ręce. Tak przy okazji zapraszam do wymiany linków z moim blogiem aphossa.pl

pozdrawiam
Arkadiusz

Rafał Kraśnicki pisze...

To inspirujące co piszesz. Sam mam doświadczenia pracy w rożnych firmach i czasem mnie zwalniano, czasem ja sam się zwalniałem. Jedną cechą wspólną tych sytuacji było coś niesamowitego. Zawsze czułem się bardzo wolny i szczęśliwy wychodząc z budynku.
Pzdr.