Przede wszystkim chcę Ci podziękować anonimowy kolego/koleżanko (z komentarza w poprzednim poście) za uwagi, bo dzięki takowym mogę się rozwijać :-)
Nie wspominałem nic o dumie ani żadnych takich na moim blogu i tak naprawdę nie uważam by jakikolwiek przychód był mniej szlachetny od innego. Co do taty to całkiem ciekawa sprawa. Do tej pory nie przysyłał mi pieniędzy bo kiepsko było z jego finansami. Nie pomagał mi bo akurat miał mniej kasy przez ostatnie pół roku. A tu nagle w tym miesiącu pomógł mi już drugi raz. Jestem mu wdzięczny serdecznie i chciałbym ja jemu też w przyszłości pomagać jak tylko będę potrafił najlepiej.
Co ciekawe, wcale o tę pomoc nie prosiłem. Wcale nie opowiadałem mu o miesiącu cudów ani nie miał możliwości przeczytania tego bloga. A jednak jakimś ciekawym i fajnym zbiegiem okoliczności zarobił więcej i podzielił się ze mną. Czy to złe że dzieli sie ze mną a ja to przyjmuję?
Czy powinienem powiedzieć: Nie? Myślę, że to by było co najmniej głupie. Jestem wdzięczny że pomoc od wszechświata dociera do mnie również w taki sposób.
Co do mojej organizacji. Masz rację. W dziedzinie rachunków (a także jeszcze w kilku innych) nie byłem do tej pory odpowiednio zorganizowany. Co nie znaczy że nie mogę się zorganizować co też uczyniłem 2 dni temu. Teraz każda fakturka czy rachunek jest odpowiednio umiejscowiona chronologicznie w segregatorze i co jeszcze ciekawsze:
Moja kochana żona znalazła rachunki z lipca i sierpnia w jednej ze swoich wielu torebek (że też tam nie szukałem wcześniej). :-))
A po przeanalizowaniu całego roku 2007 okazało się że w maju powstała pewna nieścisłość. W maju zapłaciłem rachunek w terminie a w czerwcu okazało się że saldo jest ujemne. I to ujemne saldo ciągnęło się dalej. Nigdy do tej pory nie zapominałem płacić rachunków. Zawsze robiłem to w terminie. Dlatego do tej pory nie przywiązywałem do nich żadnej uwagi.
Czekam na odpowiedź operatora telewizji kablowej w tej sprawie. Jak wszystko szybko fajnie pójdzie to przeksięguję tę kwotę na listopad i do świąt będzie kablówka z głowy.
Jeszcze raz dziękuję za cenne rady, być może dzięki nim dokonałem wielkiego postępu w moim życiu.
A wracając do miesiąca cudów. Zmieniłem się w stosunku do poprzedniego miesiąca. Z rozespanego i zrzucającego na wszystkich odpowiedzialność leniucha stałem się zdyscyplinowany, odpowiedzialny za własne działania i myśli, a teraz jeszcze staram się zorganizować wszystko jak należy. Teraz chcę być nieposkromionym działaczem. Siadam na katapultę i przecinam linę... Nie ma już odwrotu :-)
A mój cel: zdobycie do soboty pozostalej kwoty 8390 zł. Niech się stanie - to lub coś o niebo lepszego. Ufam i wierzę.
3 komentarze :
Teraz to juz postawiłeś sobie hardkorowy cel...mam nadzieje że chodzi Ci o przyszłą sobote. Bo do tej to naprawde wielki cud mógłby Cię uratować - no chyba ,że wziołbyś kredyt w banku na tą kwotę i nikomu byś nie wposminał że go brałeś a kasa dziwnym trafem znalazła się na Twoim koncie (mógłbyś wytłumaczyć że to np. zwrot podatku z roku ubiegłego;))
pozdrawiam
ps. uważam że strategia poruszona w którymś komentarzu przez kogoś "małymi kroczkami do celu" jest zajebista. Na początku stawiasz sobie za cel np 2 tysiaki w miesiącu i wtedy widzisz jak bardzo to jest realne lub nierealne. Myslisz że Bill Gates zarobił w pierwszym miesiącu swojej działalności te miliony...?
:)
miesiac cudow - miesiacem porazki
duzo powiedziane, mało zrobione
za duzo filozofi za mało roboty :)
pieniadze dostane - nie zarobione
ciekawy jestem czy wogole zadzwoniles do jakiejs gminy albo gdzies byles tak jak pisales o swoich planach:)
im więcej porażek tym szybciej do celu :D
Prześlij komentarz